Pomyłki w cyfrowych bazach da nych mogą być groźne.

Pierwsza wizyta u nowego lekarza zwykle rozpoczyna się od powtórzenia po raz kolejny wywiadu medycznego. Wspominasz o alergii na orzeszki ziemne i o nadciśnieniu babci. Zapominasz jednak powiedzieć o leku, który brałeś dwa lata wcześniej. Elektroniczne bazy danych miały rozwiązać ten problem, pozwalając gromadzić wszystkie te informacje w jednym, łatwo dostępnym miejscu.

Potencjał tych baz – większa wygoda korzystania i dokładność – jest tak oczywisty, że zgodnie z prawem federalnym lekarze i szpitale muszą przejść na dokumentację elektroniczną do roku 2015. Zrobiła to już ponad polowa amerykańskich lekarzy, podczas gdy pięć lat temu odsetek ten wynosił jedynie 17%. Prawie cztery piąte szpitali wprowadziło już dokumentację elektroniczną. Rząd federalny wydal na ten cel ponad 15 mld dolarów. Jednak elektroniczne bazy danych, przy wszystkich swoich zaletach, mają też wady. Znane są już dziesiątki przypadków, kiedy lekarze wprowadzili dane do zlej karty albo nieprawidłowo podali ważne szczegóły – takie jak dawkowanie leków. Czasami też dane znikają. W jednym przypadku informacja o uczuleniu pacjenta na penicylinę została wprowadzona do dokumentacji elektronicznej nieprawidłowo.

W późniejszym czasie pacjent otrzymał ampicylinę i niemal zmarł z powodu wstrząsu. Nie wiemy, jak często zdarzają się takie błędy ani jak im zapobiegać, ponieważ nie ma żadnej centralnej jednostki, która by je rejestrowała. Trzeba to zmienić, tak aby lekarze i szpitale mogli próbować zaradzić takim problemom. Do tego czasu amerykański Department of Health and Human Services powinien stworzyć krajową radę bezpieczeństwa, która gromadziłaby dane na temat błędów w dokumentacji elektronicznej. Rada ta otrzymywałaby pozbawione danych osobowych informacje na temat błędów medycznych i sytuacji, w których omal nie doszło do błędu. N a ich podstawie wydawałaby wytyczne dla służby zdrowia. Rada działałaby w sposób bardzo zbliżony do National Transportation Safety Board – niezależnej agencji federalnejl która prowadzi rocznie setki dochodzeńl m.in. w sprawie wypadków lotniczych, wypadków na autostradach i wycieków z rurociągów. Jeśli w amerykańskim systemie transportowym dzieje się coś złego, badacze rady identyfikują przyczyny leżące u podstaw problemu i rekomendują konkretne działania naprawcze, aby więcej on nie wystąpił. Badania te doprowadziły do opracowania takich środków bezpieczeństwa, jak metody unikania kolizji powietrznychl wprowadzenie granicy wiekul od której można spożywać alkohol, wynoszącej 21 lat, oraz pasów bezpieczeństwa na tylnych siedzeniach samochodów.

Jak funkcjonowałaby krajowa agencja monitorowania dokumentacji elektronicznej? Wskazówek może dostarczyć kilka przykładów działań na mniejszą skalę. Pensylwania stworzyła system obowiązkowego zgłaszania wszelkich błędów medycznych w czerwcu 2004 roku. System ten pozwolił odkryć tysiące problemów dotyczących dokumentacji elektronicznej – od nieprawidłowo wpisanych wyników badań laboratoryjnych po niewłaściwie zlecone leki. Niemal 90% tych zgłoszeń dotyczy sytuacji, w których prawie doszło do błędu, nie zaś groźnych w skutkach zdarzeń. Mimo to uzyskiwane dane pozwalają wskazać źródła problemów. Również niektóre stany w Australii także dobrowolnie zgłaszają błędy dotyczące dokumentacji elektronicznej, a Wielka Brytania poszukuje nowego systemu dla National Health Service. Amerykański Department of Veterans Affairs, obejmujący swoją opieką 8,76 mln osób, także prowadzi dobrowolny rejestr błędów w bazach elektronicznych. Stosowany tam system dostarcza tylko częściowego obrazu niektórych obszarów, które są źródłem problemów, jednak agencja analizuje zgłoszone błędy, a w miarę potrzeby może wysłać komunikaty dotyczące bezpieczeństwa do wszystkich użytkowników systemu. Tego rodzaju systemy gromadzą dane, które są następnie przekazywane do centralnego rejestru, gdzie można je interpretować. Podobnie powinien działać krajowy system rejestracji dotyczący dokumentacji elektronicznej.

Personel w lokalnych instytucjach w razie wystąpienia problemu wypełniałby standaryzowany formularz, a następnie przesyłał raport do lokalnej i krajowej sieci rejestracji. Departament Zdrowia musi zmierzyć się ze styczniowym terminem, ustalonym przez Kongres, wydając wskazówki dotyczące regulacji technik informacyjnych w obszarze zdrowia. Należałoby wykorzystać tę okoliczność do wprowadzenia krajowej bazy danych błędów w dokumentacji elektronicznej. Ich analiza pozwoli w przyszłości ratować ludzkie życie.

Źródło: Opinie i analizy redakcji Scientific American