Amerykański rząd musi chronić swoich obywateli przed ciekawskimi spojrzeniami mnożących się coraz szybciej drenów obserwacyjnych.

Za kilka lat mogą pojawić się na niebie tysiące „oczu”. Bezzałogowe statki powietrzne UAV (unmanned aerial vehicles), powszechnie znane jako drony, są już podstawowym eleillentem nowoczesnego wyposażenia bojowego. Obecnie w Stanach Zjednoczonych przygotowuje się je do stosowania w większym zakresie. Ostatnio Kongres poinstruował Federal Aviation Administration (amerykański federalny zarząd lotnictwa), by do roku 2015 opracował przepisy określające zasady użytkowania dronów w amerykańskiej przestrzeni powietrznej. Dzięki tym przepisom niebo stanie otworem dla bezzałogowych pojazdów latających różnego typu – począwszy od wielkich dronów obserwacyjnych używanych przez wojsko, a skończywszy na prototypach wielkości owada opracowywanych w uniwersyteckich laboratoriach. Wydają się niezwykle pożyteczne.

Organy ochrony porządku publicznego mogą używać dronów do monitorowania pożarów, prowadzenia akcji poszukiwawczo-ratunkowych lub ścigania uzbrojonych przestępców. Farmerom przydadzą się one do nadzorowania pól uprawnych, a elektrownie wyślą bezzałogowce, by np. badać stan linii przesyłowych. Pomimo tych niewątpliwych zalet, trzeba podkreślić, że drony stanowią ogromne zagrożenie dla prywatności. Szybki wzrost liczby małych, niedrogich statków powietrznych umożliwiających transmisję wideo oznacza o wiele niższe koszty nadzoru. Organy ścigania już nie będą musiały liczyć się z wydatkami i ryzykiem związanym z użyciem helikoptera w procesie gromadzenia dowodów. W rezultacie służby te będą miały możliwość i motywację, by wysyłać drony na rekonesans bez ściśle określonych zadań. Z łatwością można sobie wyobrazić masowe użycie dronów do monitorowania całego miasta w poszukiwaniu nielegalnych upraw konopi, a nawet przypadków naruszenia prawa budowlanego. Obrońcy prywatności słusznie się niepokoją, że drony uzbrojone w kamery o wysokiej rozdzielczości, czujniki podczerwieni i oprogramowanie umożliwiające automatyczne rozpoznawanie twarzy, będą węszyć w obszarach od dawna uważanych za prywatne. Zagrożenie dla prywatności nie wiąże się tylko z organami ochrony porządku publicznego.

Również paparazzi i prywatni detektywi z łatwością znajdą zastosowanie dla dronów. Podobnie jak i sąsiad, który, nie mogąc wejść na teren naszej posesji bez pozwolenia, może wysłać swojego drona, by ów krążył tuż nad naszym domem. Prawo sądowe jedynie mgliście zarysowuje, jak drony mogą być wykorzystane do obserwacji. Zgodnie z decyzją Sądu Najwyższego z 1989 roku policja może używać helikopterów, by mieć wgląd w półprywatne sfery, np. w przydomowy ogród, bez konieczności wcześniejszego starania się o nakaz sądowy. Jednak zasięg i częstość tego typu akcji, których celem jest rekonesans, są ograniczane ze względu na koszty działań operacyjnych z użyciem śmigłowca. Czy takie samo prawo będzie miało zastosowanie w przypadku bezzałogowych dronów, których wykorzystanie nie wiąże się z podobnymi ograniczeniami? Decyzja Sądu Najwyższego z 2001 roku zwraca uwagę na problem ingerencji państwa w prywatność obywateli. W 2001 roku Sąd Najwyższy postanowił, że policja nie może stosować termografii w celu pozyskania dowodów przestępstwa ukrytych wewnątrz budynku, jeśli wcześniej funkcjonariusze nie zdobędą nakazu sądowego. Sąd swoją decyzję uzasadniał tym, że rządowe użycie „urządzenia, które nie jest dostępne dla ogółu społeczeństwa” – termowizora – stanowi akt rewizji w świetle czwartej poprawki do konstytucji i jako takie wymaga zgody sędziego. Jednak jeśli bezzałogowce staną się tak powszechne, jak się prognozuje, można argumentować że dronów ten precedens nie będzie dotyczył. FAA już zezwolił garstce służb ochrony porządku publicznego na krótkoterminowe używanie dronów. Przepisy towarzyszące tym zezwoleniom (które, na szczęście, wykluczają wyposażanie dronów w jakąkolwiek broń) nie wystarczają, aby chronić prywatność obywateli.

Być może nie powinno to dziwił. FAA nie zajmuje się kwestiami ochrony prywatności. Jego priorytetem jest bezpieczeństwo krajowej przestrzeni powietrznej. W rzeczywistości żadna agencja federalna nie może ponosić odpowiedzialności za to, że drony nie są użwane w sposób odpowiedzialny i respektujący czwartą poprawkę do konstytucji. W związku z tym amerykański Kongres powinien prewencyjnie uchwalić przepisy, które zezwolą na użycie dronów w krajowej przestrzeni powietrznej w uzasadnionych przypadkach i w granicach rozsądku. Kilka racjonalnych pomysłów padło podczas ostatniego posiedzenia Kongresu, łącznie z projektem ustawy, która zakazałaby szpiegowania przez drony bez nakazu sądowego i zapewniałaby przejrzystość zasad ich użytkowania oraz przewidywała odpowiedzialność karną w przypadku niewłaściwego wykorzystania. Ale ustawa przepadła na etapie prac podkomisji. Obecny Kongres musi wykazać się większą aktywnością w przedsięwzięciach mających na celu minimalizację zagrożeń związanych z naruszaniem prywatności.

Autor: Opinie i analizy redakcji Scientific American