Czujniki w pszczelich ulach mogą wykryć wczesne oznaki choroby.

Dla ludzkiego ucha bzykanie pszczoły miodnej brzmi jak jednostajny szum. Jednak grupa naukowców ma nadzieję. że rozszyfrowanie drobnych zmian dźwięku pomoże w powstrzymaniu katastroficznego spadku populacji tych owadów, który obserwujemy na całym świecie. Badacze, pod kierunkiem zespołu z angielskiego Nottingham Trent University, uważają, że dźwięki wydobywające się z ula odzwierciedlają stan zdrowia pszczół, więc najnowsze techniki podsłuchu powinny dostarczyć pszczelarzom wczesnych sygnałów ostrzegawczych.

Dzięki grantowi z Unii Europejskiej w wysokości 1,4 mln euro naukowcy zamierzają przeanalizować bzyki z 20 uli usytuowanych w pewnej wiosce na południovvym wschodzie Francji, na obszarach rolniczych. Eksperyment zaczął się tej wiosny i ma potrwać pięć lat. Szef zespołu, Martin Bencsik, używał wcześniej czujników zwanych akcelerometrami do wychwytywania wyraźnych zmian w wydawanych przez pszczoły dźwiękach, poprzedzających zjawisko zwane wyrojeniem, kiedy królowa opuszcza ul, zabierając ze sobą wiele robotnic. Tym razem celem jest identyfikacja zmian w bzykaniu, które mogą się wiązać z jakimś schorzeniem, włącznie z syndromem nagłego znikania pszczół (CCD – Colony Collapse Disorder – przyp. tłum.), czyli tajemniczą chorobą osłabiającą kolonie na całym świecie. Głównym narzędziem badaczy będą czujniki przemysłowe przeznaczone do wykrywania subtelnych zmian we wzorcach wibracji.

Wbudowane w ściankę ula miniaturowe akcelerometry będą mierzyć wibracje w plastrze miodu spowodowane przez pszczelą aktywność, a także dźwięki wytwarzane przez owady. Uważa się powszechnie, że pszczoly, pozbawione uszu, komunikują się między sobą za pomocą drgań wykrywanych odnóżami. Naukowcy z Nottingham przeprowadzą następnie analizę danych z uli, posługując się programami komputerovvymi pozwalającymi na wykrycie istotnych korelacji między bzykaniem pszczół (np. wysokością dźwięku albo długością przerw pomiędzy pulsami) a ich zdrowiem. Bencsik przewiduje, że w przyszłości niepokojące zmiany odnotowane przez akcelerometry będą bezprzewodowo uruchamiać alarmy, aby pszczelarz mógł podjąć natychmiastowe działanie. Problem jednak w tym, że naukowcy wciąż nie znają przyczyn (nie mówiąc już. o sposobach leczenia) spadku liczebności pszczół, który według niektórych badań jest powodowany przez pestycydy. „Istnieje mnóstwo sugerowanych terapii, ale nie ma dowodów na to, by którakolwiek była skuteczna” – twierdzi Simon Potts, profesor zajmujący się bioróżnorodnością i ekosystemami na University of Reading w Wielkiej Brytanii. Pszczelarzom pozostaje nadzieja, że gdy opracowane przez Bencsika narzędzia diagnostyczne będą już gotowe, dostępne też będą działające terapie.